Popularny niegdyś motocykl WSK ma dużą szansę powrócić na polskie drogi. Planom tym sprzyjają zarówno sympatycy marki, jak i władze Świdnika, gdzie odbywała się produkcja wueski. Zapowiedzi urzędników brzmią poważnie.
O możliwej reaktywacji marki WSK mówi się już od dłuższego czasu. Pierwsze informacje pojawiły się już w roku 2015. Pasjonaci marki WSK z Klubu Miłośników Techniki, Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego i Politechniki Lubelskiej, wspierani przez burmistrza Świdnika Waldemara Jaksona, zapowiedzieli wówczas rozpoczęcie prac nad nową wueską.
Jak twierdzi burmistrz Jakson, pomysł przywołania legendy dawnej wueski wyszedł od wiernych fanów marki, którzy co roku zbierają się na Ogólnopolskim Zlocie Motocykli WSK. Początkowo sugerowano, by rozwinąć jeden z prototypów, których dokumentacja techniczna wciąż przechowywana jest w archiwach. Ostatecznie, po analizie warunków technicznych, które muszą spełniać współczesne pojazdy, planów tych zaniechano.
Litr w WSK
Jak mówi w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim Michał Piotrowicz, zastępca burmistrza Świdnika, konstruktorzy chcą przygotować kilka gotowych motocykli, na początek z mniejszymi pojemnościami. Brane są pod uwagę dwa silniki, w tym jeden o pojemności 125 cm3, jednak celem inżynierów pracujących nad projektem jest stworzenia motocykla flagowego z jednostką napędową o pojemności 1000 cm3.
Świdniccy urzędnicy chcieliby, aby jak najwięcej podzespołów produkowanych było w Polsce, zwłaszcza na Lubelszczyźnie. Ma to być wyraz troski o markę, która ściśle związana była z regionem.
Świdniccy urzędnicy obiecują ujawnienie konkretniejszych planów podczas tegorocznej, jubileuszowej edycji Ogólnopolskiego Zlotu Motocykli WSK, który planowany jest na sierpień. Spodziewane jest wówczas przedstawienie konsorcjum, które będzie pracować nad projektem nowej wueski, a także wstępnych koncepcji stylistycznych nowego motocykla.
Piosenka o WSK