Odcinkowy pomiar prędkości może nie być zgodny z polskim prawem. Wątpliwości specjalistów budzi zwłaszcza niemożność ustalenia dokładnego czasu i miejsca popełnienia wykroczenia, co jest niezbędne do wystawienia mandatu.
Odcinkowy pomiar prędkości jest szeroko stosowany w wielu krajach Europy. Zasada jego działania jest prosta – system mierzy średnią prędkość między dwoma punktami kontrolnymi. Jeśli okaże się ona zbyt wysoka, kierowca dostaje wezwanie do wskazania sprawcy wykroczenia.
Jednak, jak wskazują prawnicy z anuluj-mandat, zgodnie z polskim prawem warunkiem ukarania kierowcy mandatem jest możliwość ustalenia dokładnego miejsca i czasu popełnionego przez niego wykroczenia. Odcinkowy Pomiar Prędkości nie daje takiej możliwości – wskazuje tylko ramy czasowe i odcinek, na którym popełniono wykroczenie. W teorii nie można zatem ukarać nikogo na podstawie wskazań OPP.
Ponadto, w polskim prawie nie istnieje wykroczenie „przekroczenie średniej prędkości”. Co więcej, jak informuje anuluj-mandat, operator systemu OPP, czyli Inspekcja Transportu Drogowego nie posiada uprawnień do do karania na podstawie fotoradarów, odcinkowego pomiaru prędkości i monitoringu czerwonego światła. ITD utraciła te uprawnienia z końcem kwietnia 2016 roku po uprawomocnieniu się wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 14 lipca 2015 roku.
Sędziowie TK orzekli wówczas, że art. 129 g ust. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym jest niezgodny z Konstytucją RP i dali posłom prawie rok na wprowadzenie zmian. Posłowie nie skorzystali z tej możliwości i wyrok TK, który de facto odbierał ITD uprawnienia wszedł w życie 25 kwietnia 2016 r.
Mimo tego Inspekcja Transportu Drogowego przez system CANARD nadal zbiera dane z fotoradarów i Odcinkowego Pomiaru Prędkości. Jak twierdzą prawnicy anuluj-mandat większość spraw prowadzonych przez ITD jest niezgodna z prawem. Potwierdza to nawet sama Inspekcja, która w odpowiedziach na wnioski o umorzenie postępowania odpowiada, że „nie może umorzyć postępowania, bo nie ma uprawnień do jego wszczęcia”.