Wielka Pętla Bieszczadzka, jezioro Solińskie, opuszczone wsie i pachnące historią drewniane cerkwie – Bieszczady kojarzą nam się z wolniej płynącym czasem, dystansem do świata i atmosferą przygody. A może by tak zatem rzucić wszystko i jechać w Bieszczady?
Trudno chyba znaleźć motocyklistę, którego serce na dźwięk słowa „Bieszczady” nie zabiłoby szybciej. Może to efekt legendy tutejszych niezwykłych dróg, może to atmosfera spokoju i wyciszenia – trudno powiedzieć. Z całą pewnością Bieszczady są wspaniałym miejscem na motocyklowy relaks i warto poświęcić kilka dni na poznanie najważniejszych atrakcji tego regionu.
Tajemnicza i burzliwa historia Bieszczadów pozostawiła po sobie wiele niezwykłych śladów. Bystre oko i podstawowe umiejętności jazdy w terenie pozwolą odnaleźć opuszczone wsie, zarośnięte cerkwie i widoki, które na długo pozostaną w pamięci. Największą jednak zaletą tych gór jest możliwość odkrywania ich wciąż na nowo.
Zadwórze – Czarna (79 km)
Amatorzy survivalu, jako początek przygody wybiorą Koniec Świata – schronisko zlokalizowane w Łupkowie, tuż przy słowackiej granicy. Zgodnie z nadaną nazwą, w miejscu tym nie ma prawie niczego – brak bieżącej wody, prądu, zasięgu i wygód. Tym, czego z pewnością nie zabraknie, będzie święty spokój i cisza, która co bardziej wrażliwych będzie kłuć w uszy.
Jeśli całkowity reset nie jest tym, czego oczekujesz po Bieszczadach, zatrzymaj się w Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej w Czarnej – niemal kultowej miejscówce prowadzonej przez wielkiego miłośnika jednośladów. Zarówno ty, jak i twoja maszyna będziecie potraktowani z najwyższymi honorami.
My gorąco polecamy Gęsi Zakręt w Zadwórzu – uroczy, pięknie położony pensjonat, który swą gościnnością i niezwykłą ciepłą atmosferą w cuglach wygrywa z najlepszymi hotelami świata. Jeśli jakimś cudem uda ci się znaleźć tutaj wolne miejsce, nie zastanawiaj się i rezerwuj – nie pożałujesz.
W drodze nad zaporę wodną w Solinie warto zajrzeć do Myczkowiec. Nie tylko nad tutejszą zaporę, ale, może i przede wszystkim, do znakomitej, przyjaznej motocyklistom restauracji Myczkowianka. Swobodna atmosfera, nienachalny wystrój i wyjątkowo smaczna kuchnia warte są każdej wydanej tutaj złotówki.
Przez Solinę i tamtejszą zaporę docieramy do Polańczyka – bieszczadzkiego kurortu, który z prawdziwą atmosferą tego regionu niewiele ma wspólnego. Wszechobecny gwar turystów i spore natężenie ruchu samochodów nie sprzyjają odpoczynkowi. Tym, co z pewnością możemy polecić jest Oberża Zakapior z typową regionalną kuchnią i bezpretensjonalnym wystrojem.
MotoPomocni polecają:
Gęsi Zakręt w Zadwórzu – gospodarstwo agroturystyczne z niepowtarzalną atmosferą, przytulnymi pokojami i świetnymi gospodarzami.
Zapory wodne w Myczkowcach i Solinie – przykład inżynierskiego kunsztu i zdumiewające zjawisko, które uświadamia jak niewielka budowla może zmienić geografię i znaczenie regionu.
Karczma Myczkowianka – kulinarne wyżyny połączone z bardzo swobodną atmosferą; miejsce lubiane przez motocyklistów i miłośników zwierząt.
Oberża Zakapior w Polańczyku – wszystko, czego możemy spodziewać się po bieszczadzkiej oberży – dobre jedzenie, karczemna atmosfera.
Cerkiew w Równi – urzekający obiekt sakralny o niespotykanej architekturze.
Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe w Uhercach Mineralnych – niezwykły sposób doświadczania romantycznych krajobrazów regionu – drezynami napędzanymi siłą mięśni.